W sobotę 13 września mogliśmy na jeden dzień przenieść się do słonecznej Italii…
Pogoda była tak słoneczna, że zdjęcia robiłam „w ciemno”, ale nie o tym mowa. Zajmę się stroną retro wydarzenia ForzaItalia 2014.
Zastanawialiśmy się, czy trafimy do Pałacu w Rozalinie. Nie było jednak problemu, ponieważ przed nami jechała Alfa Romeo Giulietta, która ładnie nas zaprowadziła. W bramie zostaliśmy skierowani na parking dla gości. Były tam wszystkie samochody, które nie zostały wyprodukowane we Włoszech. Jak można się domyślić, wśród nich były prawdziwe perełki.
Ta czerwonopomarańczowa zabytkowa Toyota Celica z roku 1979 jest wystawiona na sprzedaż (15700zł).
Następny parking to ten dla samochodów włoskich. Przeważały tam Alfy Romeo, było kilka Multipli. Jednak autkiem, przy którym zmiękły mi nogi był srebrny Fiat 500.
Idąc dalej w stronę Pałacu można było napotkać dużo skuterów i kilka motocykli. Większość motocykli było z obecnej epoki. Skutery natomiast nie do końca.
Pomiędzy jednośladami krył się taki oto Maserati:
Dochodzimy do Pałacu. Przyjemna atmosfera. Promienie słoneczne opiewają plac, spaceruje dużo ludzi, ale nie jest tłoczno, a w powietrzu unoszą się zapachy włoskich potraw…
Udaliśmy się na panini. Przy stanowiskach były dostępne różne potrawy. Niestety – nigdzie nie znalazłam włoskich napojów. Ciekawą konstrukcją były stoliki z kapeluszami.
Pobyt umilały psy, których z godziny na godzinę robiło się coraz więcej. Mi bardzo spodobał się chow-chow. Mam sentyment do tej rasy.
Na końcu placu znajdował się parking dla klasyków, choć parkowały na nim dość nowoczesne „klasyki”. Alfy jak z roku 3000, czy żółte Lamborghini. Widać pojęcie „klasyk” ma dla każdego inne znaczenie.
Cóż… W ogóle nie mój gust, ale przynajmniej można popatrzeć, jak zmieniała się motoryzacja na przestrzeni lat.
I znowu Fiaty 500! Oba czerwone! Jeden parkował przy stoisku z panini, a drugi na parkingu klasyków.
Były też polskie Fiaty. Tak polskie, że aż włoskie.
Na tym parkingu klasyków nie było zbyt wiele. Oto kilka zdjęć pozostałych aut.
Na pewno nie widzieliśmy wszystkich aut, ponieważ część wyjeżdżała, część dojeżdżała…
W końcu znalazłam auto dla siebie. Nawet szybko jeździ. Myślę, że takim nie zrobiłabym nikomu krzywdy i w końcu dosięgałabym do pedałów…
To już koniec!
Uważam, że spotkanie przebiegło w naprawdę super atmosferze. Mam nadzieję, że za rok przyjedzie więcej klasyków i uda mi się zostać na kolacji dla zapisanych gości. Odjechaliśmy w towarzystwie czarnego Cadillaca z początku wpisu.
Co do aut nowoczesnych i włoskich – opinię pozostawiam Wam. Ja nie bardzo umiem się wypowiedzieć na ten temat.
Bye, bye ForzaItalia!